W zdrowym ciele zdrowy duch. Ta uniwersalna zasada obowiązuje zawsze i wszędzie, bowiem zdrowie to odporność na negatywny wpływ środowiska, więc także wpływ negatywnych energii, którymi wciąż jesteśmy bombardowani. Jedni odczuwają negatywne skutki tego samego promieniowania geobiologicznego już po trzech latach, inni zaś dopiero po dwudziestu. Skąd ta różnica? Otóż promieniowanie geobiologiczne jest jedynie katalizatorem przyśpieszającym manifestację patologii, które wcześniej tkwiły w organizmie, tylko że nie dawały objawów.
Spanie w strefie zadrażnienia
Szczególnie niekorzystne jest długotrwałe przebywanie w miejscu wzmożonego promieniowania geobiologicznego, zwanego strefą zadrażnienia, związane z siedzącą pracą, odpoczynkiem, a nade wszystko snem. Typowymi objawami wskazującym, że śpimy w strefie zadrażnienia, jest samopoczucie po wstaniu z łóżka. W normalnych warunkach człowiek powinien budzić się rześki i wypoczęty, z chęcią do życia. Jeśli zamiast tego odczuwamy ociężałość, zmęczenie, znużenie, osłabienie i zesztywnienia ciała, to jest wysoce prawdopodobne, że nasze łóżko znajduje się w strefie zadrażnienia. Inne objawy wskazujące na spanie w miejscu wzmożonego promieniowania geobiologicznego to: • trudności z zasypianiem • niespokojny sen • senne koszmary • częste zmiany ułożenia ciała podczas snu • budzenie się z bólem głowy • bóle kręgosłupa • dolegliwości reumatyczne • zaburzenia pracy serca • skoki ciśnienia • zimne kończyny • nerwice lękowe, wewnętrzny niepokój, podniecenie bez powodu.
Natura bardzo dużą wagę przywiązuje do snu, na który każe przeznaczyć nam aż jedną trzecią doby, czyli de facto jedną trzecią życia. W tej sytuacji rozsądek nakazuje wziąć pod uwagę nie tylko wygodne łóżko, ale także jego usytuowanie względem stref promieniowania geobiologicznego, by w porę podjąć stosowne kroki zmierzające do wyeliminowania jego wpływu na nasz organizm.
Wpływ promieniowania geobiologicznego na organizmy żywe
Około 30% lądu to strefy wzmożonego promieniowania geobiologicznego. Nie może zatem dziwić, że wszystkie organizmy lądowe mają swoje strategie obrony przed jego negatywnym wpływem. Jedne zwierzęta wyczuwają je i unikają dłuższego przebywania pod ich wpływem, inne – wprost przeciwnie – wybierają strefy skondensowanego promieniowania geobiologicznego na legowiska. Koty na przykład posiadają ewolucyjną zdolność wykorzystywania energii pola geobiologicznego do regeneracji organizmu, toteż bardzo chętnie wylegują się w strefach zadrażnień, za to pies nigdy się w takim miejscu nie położy. Znane są przypadki, gdy pies łańcuchowy za nic nie chce spać w swojej budzie. Woli położyć się gdzieś obok i tam spać, mimo ziąbu, deszczu i śniegu. Natomiast jeśli właściciel przełoży budę w miejsce wybrane przez psa, to trudno z niej go wywabić. Analiza radiestezyjna tych przypadków potwierdza, że pierwotne usytuowanie budy znajdowało się w strefie zadrażnienia, zaś miejsce wybrane przez psa jest wolne od skondensowanego promieniowania geobiologicznego.
Także ptaki budują swe gniazda kierując się rozkładem promieniowania geobiologicznego. Na przykład sroki zawsze budują swoje gniazda w strefie zadrażnienia, natomiast bociany wybierają na miejsce założenia gniazda wyłącznie tereny wolne od skondensowanego promieniowania geobiologicznego, czyli zdrowe dla człowieka. Nie może zatem dziwić, że ludzie mieszkający w domach, na których bociany budowały gniazda, byli relatywnie do innych zdrowsi, co miało przełożenie na śmiertelność noworodków, która niegdyś była bardzo wysoka.
Bacznym obserwatorom natury, jakimi byli nasi przodkowie, nie uszło uwadze, że w gospodarstwach, w których bociany budują gniazda, jest zawsze więcej dzieci, niż w innych gospodarstwach. Ponieważ bociany to największe dzikie ptaki żyjące w pobliżu człowieka, więc powstały dowcipy, że to bociany naznosiły tyle dzieci. W ostateczności dowcip o przynoszeniu dzieci przez bociany stał się wygodnym wyjaśnieniem dla dociekliwych dzieci dopytujących, skąd się biorą dzieci.
Podobnie jak zwierzęta, także rośliny wybierają miejsce wzrostu kierując się poziomem promieniowania geobiologicznego. Jeśli ziarno zakiełkuje w strefie skondensowanego promieniowania geobiologicznego to, w zależności od gatunku, albo roślina będzie wątła i szybko zwiędnie, albo – przeciwnie – znajdzie tam znakomite warunki do wzrostu. Można tę prawidłowość zobaczyć w sezonie, gdy drzewa pozbawione są listowia, ponieważ wówczas najlepiej widoczna jest pasożytująca na drzewach jemioła. Przemierzając kraj samochodem obserwujemy nierównomierne porastanie drzew jemiołą – pewne grupy drzew są wolne od tego pasożyta, w innych zaś występuje on bardzo licznie. Gdy się temu dokładnie przyjrzymy, to zauważymy pewną prawidłowość. Otóż jemioła porasta drzewa stojące w rzędach, a więc posadzone przez człowieka, natomiast kępy drzew stojących w naturalnym bezładzie, tak zwane samosiejki, są wolne od jemioły, za wyjątkiem tych najstarszych, już próchniejących. Na nich, owszem, pojawiają się charakterystyczne kuliste kępy jemioły, czasami nawet liczne, ale drobne i wątłe. Dzieje się tak dlatego, że jemioła jako pasożyt drzew zapuszcza korzenie w każdym drzewie, które jest na tyle osłabione, by pozwolić na zagnieżdżenie się w nim pasożyta. Szkopuł w tym, że drzewa samosiejki albo rosną w strefie skondensowanego promieniowania geobiologicznego, które wzmacnia ich odporność, albo rosną poza tą strefą, co z kolei jest niekorzystne dla jemioły. Trzeba bowiem wiedzieć, że jemioła należy do tych roślin, które pochłaniają energię promieniowania geobiologicznego, by wykorzystać ją na własne potrzeby. Pod tym względem jemioła przypomina brzozę, z tą różnicą, że jej oddziaływanie jest skierowane nie na boki, lecz w dół. Nie uszło to uwadze naszych przodków, od których wzięła się tradycja zawieszania u powały (dzisiaj sufitu) jemioły. Według tej tradycji jemioła promieniuje na cały dom dobrą energię sprzyjającą zgodzie, miłości i szczęściu, no i oczywiście zdrowiu, bez którego o szczęściu nie może być nawet mowy.
W pozornym nieładzie zagajnika porośniętego przez samosiejki sosen i brzóz możemy dopatrzyć się swoistego ładu. Drzewa nie są rozrzucone równomiernie, jak były rozsiewane ich ziarna, lecz rosną według swoistego klucza każącego sosnom grupować się w kępy, pomiędzy którymi wiją się pasma brzóz. Jeśli ów zagajnik sprawdzimy różdżką albo wahadełkiem to okazuje się, że linie wyznaczone przez brzozy pokrywają się z ciekami wodnymi. Znamienne jest to, iż mimo że przez zagajnik przebiegają cieki wodne, my czujemy się w nim dobrze. Efekt ten zawdzięczamy brzozom posiadającym zdolność pobierania energii promieniowania geobiologicznego i wykorzystywania jej na swoje potrzeby, w rezultacie czego nad ciekiem wodnym powstaje strefa wolna od skondensowanego promieniowania geobiologicznego. Inaczej mówiąc: brzoza pełni rolę naturalnego odpromiennika rozpraszającego skondensowane promieniowanie geobiologiczne.
Wszystkie rośliny są wrażliwe na skondensowane promieniowanie geobiologiczne, z tym że jednym ono służy, innym szkodzi. Te, które posiadły ewolucyjną zdolność wykorzystywania energii geobiologicznej czują się w jego zasięgu doskonale – są dorodne, zdrowe, odporne na pasożyty. Pozostałe rośliny posadzone w miejscach, pod którymi przebiegają cieki wodne, są mizerne, łatwo więdną, a ponadto są podatne na pasożyty i zmiany nowotworowe.
Oprócz opisanych jemioły i brzozy, w strefie skumulowanego promieniowania geobiologicznego doskonale czują się dęby, wierzby, buki, modrzewie, klony, orzechy (laskowe i włoskie), głogi, bzy, pokrzywy. W strefie wzmożonego promieniowania geobiologicznego z powodzeniem możemy uprawiać cebulę, czosnek, szczypior, fasolę, rzepę oraz pomidory. Pozostałe rośliny uprawne posadzone w strefie zadrażnień wydają marny plon.
Dawne sposoby obrony przed promieniowaniem geobiologicznym
Od pradawnych czasów ludzie przywiązywali bardzo dużą wagę do szkodliwego promieniowania geobiologicznego, toteż na budowę domu wybierali miejsce wolne od niego. Kierowali się przy tym obserwacją natury – gatunkami drzew, krzewów, traw i ziół porastających miejsca, na których decydowali się osiedlić. Ponieważ sąsiedzi budowali swoje domy kierując się tymi samymi kryteriami, w dawnych wsiach nie można dopatrzyć się jakiegokolwiek ładu architektonicznego – poszczególne zabudowania stoją pod różnym kątem względem pozostałych, zaś droga biegnąca przez ową wieś obfituje w niespotykaną nigdzie indziej ilość zakrętów.
W miarę wzrostu liczby ludności powstawały grody, czyli pierwotne miasta, w których zabudowa oparta była na kwadratowym względnie prostokątnym rynku, od którego prostopadle i równolegle odchodziły proste ulice. Przy takim reżimie zabudowy nie brano pod uwagę stref skondensowanego promieniowania geobiologicznego, mimo że doskonale zdawano sobie sprawę z ich istnienia. Jednak nasi przodkowie byli bardzo praktyczni, więc szybko wpadli na pomysł odizolowania się od stref zadrażnienia za pomocą specjalnych ekranów, zwanych obecnie neutralizatorami, które po dziś dzień stanowią najskuteczniejszy sposób obrony przed negatywnym wpływem skondensowanego promieniowania geobiologicznego.
Stare dobre neutralizatory
Neutralizator to po prostu ekran radiestezyjny, który swym działaniem obejmuje wyłącznie przestrzeń położoną nad nim, ale za to na nieograniczoną wysokość. Neutralizatory mają za sobą kilka tysięcy lat historii, więc ich działanie nie budzi kontrowersji, jak ma to miejsce w przypadku niedawno wynalezionych odpromienników. Wykonać i zainstalować neutralizator może praktycznie każdy, co jest niewątpliwie zaletą. Wadą neutralizatorów są duże rozmiary.
Neutralizatory wykonane z surowców naturalnych część promieniowania geobiologicznego pochłaniają, resztę zaś przepuszczają, co jest ich zaletą i wadą. Zaletą dlatego, że pewna część promieniowania geobiologicznego, niezbędnego dla prawidłowego funkcjonowania organizmu, pozostaje w strefie chronionej przez neutralizator, wadą zaś dlatego, że pochłaniając promieniowanie geobiologiczne, same ulegają napromieniowaniu, w związku z czym po pewnym czasie nie tylko przestają pełnić swoje funkcje ochronne, lecz stają się reemiterami, czyli że same emitują szkodliwe promieniowanie. Z tego względu wszystkie neutralizatory mają ściśle określony czas użytkowania, po którym powinny być wymienione, ewentualnie zregenerowane.
Skondensowane promieniowanie geobiologiczne jest szkodliwe wówczas, gdy w jego zasięgu przebywamy długotrwale i w jednej pozycji, toteż największy sens ma ochrona przed jego wpływem podczas snu. Najstarsze i, co za tym idzie, najlepiej wypróbowane neutralizatory wykonywane są z surowców naturalnych – roślinnych, rzadziej zwierzęcych, najrzadziej mineralnych.
Sienniki
Najpopularniejszym niegdyś neutralizatorem geobiologicznego promieniowania były sienniki. Jest to wsypa (rodzaj worka) z grubego (zgrzebnego) płótna, najczęściej konopnego, rzadziej lnianego, napełniona sianem bądź słomą.
Sienniki napełnione sianem z traw łąkowych stosowano głównie do kołysek, w których chroniły niemowlęta przed negatywnym wpływem promieniowania geobiologicznego. Dla niemowląt chorowitych zalecane było siano z traw leśnych, a także niektóre gatunki wysuszonych ziół. Wszystkie rodzaje sienników napełnionych sianem zachowują aktywność przez rok od zebrania siana.
Dorośli spali zazwyczaj na siennikach wypełnionych słomą. Najpopularniejsza była słoma pszeniczna, ale używano także słomy żytniej, jęczmiennej i owsianej. Słomy pszeniczna, żytnia i jęczmienna zachowują aktywność przez trzy lata, natomiast słoma owsiana o wiele dłużej, bo aż pięć lat.
Materac z trawy morskiej
Materace z trawy morskiej były popularne w pierwszej połowie XX wieku. Obecnie moda na te naturalne neutralizatory powraca. Materace z trawy morskiej aktywność radiestezyjną zachowują pięć lat, licząc od daty ich wyprodukowania. Po tym czasie należy wymienić je na nowe.
Ekran radiestezyjny w schowku na pościel
Istnieje całe mnóstwo drobnicy posiadającej doskonałe właściwości ochronne przed negatywnym wpływem skondensowanego promieniowania geobiologicznego, ale kłopotliwe bywa ich zastosowanie jako neutralizatorów owego promieniowania. Problem ten łatwo można rozwiązać, gdy łóżko wyposażone jest w schowek na bieliznę. Potrzebna nam będzie niegruba (ok. 5 mm) sklejka ucięta w ten sposób, by dokładnie przykryła dno schowka. Sklejkę uciętą na pożądany wymiar można zamówić w hurtowni drewna bądź w warsztacie stolarskim. W ten sposób na dnie schowka na bieliznę uzyskujemy przestrzeń potrzebną do wykonania ekranu radiestezyjnego, nie tracąc przy tym funkcjonalności schowka.
Dużym uznaniem jako środki chroniące przed negatywnym wpływem skondensowanego promieniowania geobiologicznego cieszą się kasztany, toteż właśnie z nich najczęściej wykonywane są ekrany radiestezyjne. Dojrzałe, suche i nieuszkodzone kasztany układamy na dnie schowka na bieliznę tak, by tworzyły pojedynczą i ścisłą warstwę. Następnie przykrywamy je sklejką i uzyskujemy doskonały neutralizator. Kasztany tracą aktywność radiestezyjna po roku, więc corocznie należy wymieniać je na nowe.
Zamiast kasztanów, do wykonania ekranu możemy użyć innej drobnicy chroniącej organizmy żywe przed negatywnym wpływem promieniowania geobiologicznego. Na uwagę zasługują potłuczone skorupki jaj i ziarna czarnej gorczycy, z którymi na dnie schowka na bieliznę wykonujemy ekran radiestezyjny o grubości około jednego centymetra. Zarówno skorupki jaj, jak i nasiona czarnej gorczycy, aktywność radiestezyjną zachowują bardzo długo, bo aż pięć lat, więc stosunkowo rzadko trzeba je wymieniać.
Na uwagę zasługuje ekran z kamyków rzecznych, z którymi wprawdzie jest nieco zachodu, ale za to można regenerować ich właściwości radiestezyjne. Kamyki rzeczne należy przesiać przez rzadką metalową siatkę, by wydzielić kamyki o średnicy przekraczającej pół centymetra, a następnie odrzucić kamyki o średnicy przekraczającej centymetr. Z przesortowanych w ten sposób kamyków należy ułożyć dwucentymetrowy ekran na dnie pojemnika na pościel. Kamyki rzeczne aktywność radiestezyjna zachowują pięć lat. Po tym czasie należ zebrać je do durszlaka, dokładnie wypłukać pod bieżącą wodą, wysuszyć i na kolejne pięć lat włożyć do pojemnika na pościel.
Ciekawym rozwiązaniem jest ekran z brzozowych gałązek. Mają to być drobne gałązki, długości około trzydziestu centymetrów. Można je ścinać od początku grudnia do połowy marca. Z gałązek układamy trzycentymetrową warstwę, dbając o to, by leżały one równolegle do pozycji ciała, cienkim końcem w stronę głowy. Trzycentymetrowy ekran z brzozowych gałązek przynosi ulgę w rozmaitych bólach, szczególnie bólach stawów, kręgosłupa i głowy. Ponadto spanie w strefie oddziaływania ekranu z brzozowych gałązek pomaga w leczeniu wielu chorób, szczególnie chorób mięśnia serca, wewnętrznych i kobiecych. Gałązki brzozowe aktywność radiestezyjną i leczniczą zachowują przez rok.
Skóry zwierząt jako naturalne neutralizatory
Doskonałym neutralizatorem chroniącym przed szkodliwym wpływem skondensowanego promieniowania geobiologicznego są skóry zwierzęce. Nie ma znaczenia czy skóra jest z sierścią, czy bez sierści, wyprawiona czy surowa, ale gatunek zwierzęcia, z którego skóra pochodzi, ma pewne znaczenie. Największym uznaniem cieszy się skóra z dzika, ale nie dlatego, że blokuje największą ilość promieniowania geobiologicznego, lecz dlatego, że przepuszcza owe promieniowanie w ilości optymalnej dla organizmu ludzkiego, i to bez względu na poziom promieniowania w danym miejscu. Niemniej jednak każda skóra zwierzęca jest doskonałym neutralizatorem promieniowania geobiologicznego.
Skóra jako neutralizator jest bardzo łatwa do zastosowania, bowiem wystarczy położyć ją na podłodze w miejscu, w którym długo przebywamy, albo pod łóżkiem. Można również przymocować ją do spodu łóżka, żeby nie była widoczna.
Skóra jest bardzo aktywnym pochłaniaczem promieniowania geobiologicznego, toteż optymalne właściwości ochronne zachowuje przez rok, po czym stosunkowo szybko staje się reemiterem tegoż promieniowania. Aby do tego nie dopuścić, skóry raz w roku należy prać w letniej wodzie z szarym mydłem i suszyć rozłożone, najlepiej na trawie, ewentualnie w mieszkaniu na gazetach, natomiast nie można suszyć ich w pozycji wiszącej.
Odpromienniki radiestezyjne
Odpromienniki radiestezyjne pojawiły się po tym, jak różdżkarstwo zostało przemianowane na radiestezję (łac. radiatio – promieniowanie i gr. aesthesia – wrażliwość). Termin ten wprowadził w latach 30. XX wieku francuski ksiądz-radiesteta Abbe Bouly (1865 – 1958). Zmiana nazwy stała się konieczna, ponieważ różdżkarstwo przestało zajmować się wyłącznie poszukiwaniem cieków wodnych, czym zajmowało się przez ostatnie kilka tysięcy lat, i przeistoczyło się w nową pseudonaukę badającą złoża ropy naftowej, pokłady rud metali, ułożenie ziemnych kabli elektrycznych, miejsc upadków samolotów zestrzelonych nad pustynią, dżunglą albo w górach, miejscem przebywania rozbitków z zatopionych statków, ukrytych skarbów, zgubionych portfeli, zaginionych psów.
Odpromienniki radiestezyjne to urządzenia techniczne mające niwelować szkodliwe promieniowaniegeobiologiczne. Mogą one działać na jeden z trzech sposobów:
zmieniać kierunek, tj. odchylać, rozdzielać bądź odbijać wiązkę promieniowania geobiologicznego,
pochłaniać wiązkę promieniowania geobiologicznego,
wytwarzać własne promieniowanie, które nakładając się na wiązkę promieniowania geobiologicznego powoduje jego wygłuszenie bądź rozproszenie.
Odpromienniki są wygodne w stosowaniu, bo są małe i mają duży zakres oddziaływania – cały pokój, kilka pokojów, a nawet mały budynek. Mają też swoje wady. Przede wszystkim ich zainstalowanie musi być poprzedzone dokładną analizą radiestezyjną, wykonaną przez wykwalifikowanego radiestetę, co już takie wygodne nie jest. Niebagatelne znaczenie ma także zaufanie do osoby wykonującej ową analizę, gdyż od tego zależeć będzie nasze mentalne nastawienie do zainstalowanego sprzętu radiestezyjnego, a więc – co za tym idzie – także jego skuteczność. Ponadto inne odpromienniki stosuje się do neutralizacji szkodliwego wpływu skrzyżowań linii siatki szwajcarskiej, inne zaś do neutralizacji szkodliwego promieniowania cieków wodnych, co tworzy niezły galimatias, a w konsekwencji brak zaufania do tego typu urządzeń.
Autor: Józef Słonecki
www.bioslone.pl